Czy dobry obraz i solidny dźwięk nie muszą kosztować fortuny? Sprawdzamy, czy nowy projektor ETOE Whale Pro to rzeczywiście przemyślany sprzęt za rozsądną cenę.
Spis treści
Rynek projektorów to prawdziwy rollercoaster – pełen obietnic, specyfikacji i cudów techniki, które w praktyce potrafią rozczarować szybciej niż zdążysz wyłączyć tryb „eco”. W tym zalewie modeli z Chin, z mniej lub bardziej udanym wsparciem software’owym i często przesadzonymi parametrami, nietrudno się zgubić. Dlatego kiedy do mojego salonu trafił ETOE Whale Pro – projektor reklamowany jako przystępny cenowo sprzęt o niemal kinowej jakości – pomyślałem: sprawdzam.
Na papierze wygląda to całkiem obiecująco. 1500 ANSI lumenów, certyfikowany Android TV, pełne wsparcie dla Netflixa, YouTube i innych VOD, a wszystko to zamknięte w estetycznej obudowie, która nie krzyczy taniością. Cena? Również wyważona – teoretycznie złoty środek między tanim plastikiem a drogimi rozwiązaniami premium. Brzmi kusząco, ale jak wiadomo – w świecie projektorów obietnice i realia potrafią się mocno rozmijać.
Zamiast więc powielać suche informacje z materiałów marketingowych, postanowiłem przetestować ETOE Whale Pro dokładnie i bez taryfy ulgowej. Czy rzeczywiście daje radę w dziennym świetle? Jak wygląda jakość obrazu, dźwięku i kultura pracy? I czy Android TV działa tu równie sprawnie jak w markowych sprzętach?
Zapraszam do szczegółowej recenzji ETOE Whale Pro, w której nie zabraknie zarówno pochwał, jak i konstruktywnej krytyki.
Cena,specyfikacja i co znajdziesz w pudełku
Kiedy wreszcie paczka z ETOE Whale Pro wylądowała w moich rękach, jak każdy entuzjasta nowych technologii, od razu zabrałem się do otwierania pudełka. Liczyłem na ten moment ekscytacji, kiedy wyjmuję sprzęt, a potem przeglądam wszystkie dołączone akcesoria.
Co znalazłem w środku? Cóż, standardowy zestaw: ściereczkę do przecierania projektora, instrukcję obsługi (niestety, dostępną wyłącznie w języku angielskim, co już na starcie trochę mnie zdziwiło), przewód zasilający, zasilacz i oczywiście pilot oraz sam projektor.
I tu właśnie pojawia się pierwsze „ale”, które od razu zapaliło mi w głowie lampkę ostrzegawczą. Patrząc na tę skromną zawartość, od razu poczułem, że czegoś brakuje. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy odkryłem, że producent nie pokusił się o dołączenie do zestawu nawet baterii AAA do pilota! Serio? W dzisiejszych czasach to naprawdę drobiazg, a jednak potrafi zepsuć pierwsze wrażenie.
Ale to nie koniec. Brak kabla HDMI w opakowaniu, to dla mnie sygnał, że producent zakłada, że i tak mamy go w domu, albo… po prostu stara się zaoszczędzić na kosztach. Czy te drobiazgi nie psują pierwszego wrażenia i nie są lekkim lekceważeniem klienta? Ja tak to odczułem.
Przechodząc do kwestii ceny, ETOE Whale Pro można kupić w sklepie internetowym Zigbuy.pl za 1899 złotych. Kiedy dodamy do tego fakt, że zapisując się do newslettera, można zyskać 4% rabatu, wydaje się to być całkiem rozsądną ofertą.
Może być jednak jeszcze taniej! Jesli kupisz projektor między 9 a 30 czerwca, jego cena spadnie do 1699 zł, a z tego kolejne 5% urwiesz kodem „rtvmaniak5”!
Specyfikacja techniczna ETOE Whale Pro
- Typ: LCD (w pełni zamknięty i pyłoodporny silnik świetlny);
- Natywna rozdzielczość: FHD (1920 x 1080p);
- Jasność: 1500 ANSI lumenów;
- Kontrast: 3000:1 (brak danych o wsparciu HDR, ale można dodać, jeśli jest potwierdzone);
- Fokus: Automatyczny (autofokus) i cyfrowy;
- Keystone: Automatyczna korekcja ±40°, cyfrowa korekcja Keystone, 4-punktowa korekcja Keystone;
- Proporcje obrazu: 16:9 (domyślny), opcjonalny 16:10 / 4:3;
- Wielkość obrazu: 40-200 cali, zależna od odległości – współczynnik rzutu 1.22:1 (odległość projekcji 1,1~5,4m);
- Źródło światła: LED (30 000 godzin żywotności w trybie standardowym);
- Dźwięk: 2 x 10W głośniki;
- System: Android 11.0 lub późniejszy (z wbudowanym Netflixem);
- Procesor i Grafika: Amlogic 905 & G31MP2;
- Pamięć: 2 GB RAM, 16 GB ROM;
- Łączność: Chromecast, Airplay, Bluetooth i Wi-Fi;
- Porty: HDMI, USB, AUX 3.5 mm, 24V DC in;
- Inne funkcje: Obsługa Google Assistant, powiększenie 50%~100%;
- Tryby projekcji: Przedni, tylny, biurkowy, montaż sufitowy;
- Pobór mocy: 180W (Maks.).
Design ETOE Whale Pro – surowy minimalizm czy niedopracowana wygoda?
Zanim zacznę zachwycać się obrazem, warto spojrzeć na ETOE Whale Pro z tej najbardziej przyziemnej strony – dosłownie. Jak wygląda, zanim go włączymy? No cóż, projektor prezentuje się bardzo… spokojnie. Nie przyciąga wzroku kolorami ani ekstrawagancją, ale właśnie na tym zyskuje.
Mamy do czynienia z szarą, zwartą bryłą, która wygląda jak sprzęt z półki „dla profesjonalistów, nie dla fanów LED-owych bajerów”. I w moim przypadku – to zdecydowany plus. Czysty kształt, brak tandety, pełen minimalizm. Ten projektor nie walczy o uwagę, tylko grzecznie czeka, aż ją sam zyska.
Jednym z największych atutów tej konstrukcji jest jej uniwersalność. Whale Pro pasuje właściwie wszędzie – do biura, salonu, pokoju dziecięcego. Nie potrzebuje specjalnego stanowiska, wystarczy kawałek blatu albo szafka RTV.
Nie rozprasza, nie dominuje wnętrza. Można wręcz powiedzieć, że ten projektor nie wchodzi nikomu w drogę – co wcale nie oznacza, że nie ma własnego charakteru. Ma, tylko nie wrzeszczy o nim na wejściu.
Z tyłu znajdziemy wszystkie porty, których można oczekiwać – HDMI 2.1, klasyczne USB-A, wyjście audio i zasilanie. Są tam, gdzie powinny być, bez zbędnego kombinowania. Za to górna część to trochę inna historia.
Fizyczne przyciski – OK, są, wyglądają przyzwoicie, nawet elegancko, bo osadzono je w błyszczącej ramce. Ale… dlaczego zabrakło tam regulacji głośności? Owszem, mamy pilota, który działa sprawnie, ale jeśli akurat zapodział się między poduszkami – pozostaje tylko szukać. Przy tak dopracowanej bryle taki brak trochę kłuje w oczy.
Projektor sam w sobie sprawia wrażenie solidnego – czuć to od razu po wyjęciu z pudełka. Jest ciężki, dobrze spasowany, nie trzeszczy. Od spodu znajdziemy standardowy gwint na statyw, co daje pole do popisu, jeśli chcesz zamontować go bardziej „na stałe”. I tu – pierwszy zgrzyt. A gdzie nóżka do regulacji kąta nachylenia? Naprawdę? W projektorze tej klasy? Nie ukrywam, że to był moment, w którym poczułem rozczarowanie.
W moim przypadku obraz padał zbyt nisko, a regulacji – brak. Z pomocą przyszła… gruba książka. Tak, brzmi to zabawnie, ale prawda jest taka, że w 2025 roku nadal musimy improwizować z projektorem w tej cenie. Czy to niedopatrzenie? Czy celowy kompromis? Tego nie wiem, ale wiem jedno – w sprzęcie, który ma być wygodny i szybki w obsłudze, taka drobnostka potrafi mocno uprzykrzyć życie.
Z jednej strony podoba mi się ta estetyczna powściągliwość, z drugiej – nie mogę oprzeć się wrażeniu, że inżynierowie poszli trochę na skróty. Bo czy nie lepiej byłoby, gdyby ta elegancka bryła miała też elegancką funkcjonalność?
Zamiast kombinować z książkami, podkładkami i kartonami, wolałbym po prostu podkręcić nóżkę i cieszyć się gotowym obrazem. Ale może to ja jestem zbyt wymagający. A może po prostu przyzwyczaiłem się, że wygoda powinna iść w parze z designem?
ETOE Whale Pro – obraz, który się broni i dźwięk, który zaskakuje
Nie da się ukryć: ETOE Whale Pro robi dobre pierwsze wrażenie, i to jeszcze zanim na dobre zaczniemy oglądać jakiekolwiek treści. A gdy już uruchomimy projektor, jego największy atut rzuca się w oczy od razu – dosłownie. Mowa o jasności na poziomie 1500 ANSI lumenów.
To wartość, która realnie wpływa na komfort użytkowania, i to nie tylko w zaciemnionym pomieszczeniu. Nawet przy dziennym świetle – pod warunkiem że nie pada ono bezpośrednio na wyświetlany obraz – ten pozostaje czytelny, żywy i zaskakująco wyraźny. W moim przypadku oglądanie popołudniowych wiadomości w półcieniu przestało być problemem.
Co ciekawe, Whale Pro obsługuje sygnał 4K, choć natywnie pracuje w rozdzielczości Full HD. Czy to wada? Niekoniecznie. Dzięki funkcji „4K Supported” projektor bez problemu dekoduje filmy i seriale w wyższej jakości i robi to naprawdę sprawnie.
Obraz wygląda ostro i szczegółowo, a jeśli usiądziemy w rozsądnej odległości od ściany, trudno mieć zastrzeżenia. Brakuje może wsparcia dla HDR10 – i to warto odnotować – ale jeśli nie jesteś wybitnym purystą obrazu, nie powinno to przeszkadzać. W zamian dostajemy bardzo dobre odwzorowanie kolorów i stabilny kontrast, niezależnie od pory dnia.
Producent deklaruje, że Whale Pro potrafi wyświetlić obraz w przedziale od 40 do nawet 200 cali. Sprawdziłem to na własnej ścianie – z odległości nieco przekraczającej 200 cm uzyskałem przekątną około 90 cali, a przy 270 cm – już około 110 cali.
Proporcje zgadzają się, a co najważniejsze: projektor radzi sobie z ostrością i trapezowaniem obrazu automatycznie. Autofokus działa całkiem sprawnie (choć mógłby nieco szybciej reagować), a korekcja trapezu w zakresie ±40° rozwiązuje typowy problem krzywo ustawionego sprzętu.
Kolorystyka to kolejny punkt dla Whale Pro. Barwy są odpowednio nasycone, ale nie przesadzone. W przypadku filmów wieczornych, szczególnie animacji czy dokumentów przyrodniczych, efekt jest wręcz kinowy. Oczywiście – wszystko zależy od rodzaju treści. Przy dynamicznych scenach z szybkimi ujęciami też nie odczułem żadnych przycięć. Projektor nie zamula, nawet jeśli puszczasz coś z dysku zewnętrznego czy bezpośrednio z aplikacji.
No dobrze, a co z dźwiękiem? Tu ETOE Whale Pro pozytywnie mnie zaskoczył. Spodziewałem się przeciętnych głośniczków, które nadają się co najwyżej do prezentacji PowerPointa. Tymczasem 2 x 10 W grają głośno, czysto i – co mnie szczególnie ucieszyło – z zauważalną głębią. T
ryby dźwiękowe? Są i faktycznie coś zmieniają. Do wieczornego seansu wybieram filmowy, do muzyki – muzyczny, ale największy plus to możliwość ręcznego ustawienia własnych parametrów. To wciąż projektor, nie zestaw audio, ale przy mniejszych metrażach spokojnie daje radę jako jedyne źródło dźwięku.
Grasz na konsoli? Whale Pro też to lubi. Po podłączeniu PS4 przez HDMI nie zauważyłem żadnego wyraźnego input laga. Jasne, to nie sprzęt dla e-sportowców, ale do nieco spokojniejszych tytułów – w sam raz. W God of War” wyglądało to bardzo dobrze, a reakcja była natychmiastowa. Projektor trzyma tempo, nie klatkuje i nie gubi się przy zmianie sceny. A jeśli chcesz pograć po cichu, bez problemu podłączysz słuchawki przez Bluetooth 5.1 albo jack 3,5 mm.
A jeśli przyjdzie Ci ochota, by użyć Whale Pro po prostu jako głośnika – też się nie zawiedziesz. Obsługa FLAC, MP3 i WAV stoi na poziomie, a Spotify działa sprawnie. W końcu to urządzenie z Androidem, więc możliwości są naprawdę szerokie. Nie musisz kombinować z zewnętrznymi źródłami, nie potrzebujesz wieży ani soundbara – wszystko, co potrzebne do filmowego wieczoru, masz zamknięte w jednej, całkiem zgrabnej obudowie.
Android TV w ETOE Whale Pro: komfort i kilka małych niedociągnięć
W świecie projektorów, gdzie dominują rozwiązania z chińskimi wersjami Androida lub podejrzanie działającymi launcherami, ETOE Whale Pro idzie pod prąd. Producent postawił na pełnoprawny, certyfikowany Android 11 – i to jest ruch, który od razu budzi moje zaufanie. Gdy tylko zobaczyłem znajomy ekran logowania do konta Google, odetchnąłem z ulgą. Nie muszę kombinować z zewnętrznymi przystawkami, niczego dogrywać, niczego się obawiać – to po prostu działa. I właśnie tak powinno być.
Sam system jest lekki, ale nie superszybki – 2 GB RAM i 16 GB pamięci to nie jest dziś konfiguracja marzeń, ale jeśli nie oczekujesz błyskawicznej responsywności na poziomie najnowszego iPada, to będzie w porządku. Czasem coś się chwilę zamyśli, czasem trzeba chwilę poczekać przy przełączaniu aplikacji, ale – mówiąc uczciwie – działa stabilniej niż niejeden telewizor sprzed kilku lat. A jak na projektor, to już brzmi jak komplement.
Pełna obsługa najważniejszych platform – Netflix, Disney+, YouTube, Spotify – wszystko w jakości premium dzięki certyfikatowi Widevine L1. I chociaż nigdzie na opakowaniu się tym nie chwalą, aplikacja DRM Info mówi jasno: mamy L1, czyli legalne Full HD i 4K bez zająknięcia. To rzadkość w tej klasie sprzętu, więc jeśli zależy Ci na jakości streamingu, ETOE zasługuje na punkt.
Oczywiście, nie wszystko jest tu idealne. Kilka razy podczas testów zdarzyło się, że popularne serwisy streamingowe po prostu przerzuciły mnie z powrotem do menu głównego. Restart systemu pomógł, ale pozostaje niesmak. Choć – traktuję to jako chorobę wieku dziecięcego, którą aktualizacja powinna szybko wyleczyć.
Nie jest to dramat, ale też nie coś, co można zupełnie zignorować. Tak samo jak literówkę „Andoid TV” w selektorze źródeł – to niby drobiazg, ale trochę zabawny. A może celowy żart programisty?
Za to pilot – tu mam mieszane uczucia. Ergonomicznie jest naprawdę przyjemnie. Mały, lekki, dobrze leży w dłoni. Przyciski mają sensowny układ, są skróty do aplikacji, jest Asystent Google, który działa bez zarzutu. Klikasz mikrofon, mówisz, działa – zero zastrzeżeń. Ale… dźwięk klikania przycisków jest zaskakująco głośny.
Największy zarzut? Brak podświetlenia. W wieczornym seansie w ciemnym pokoju trzeba zgadywać, gdzie co jest. Trochę szkoda, bo w tej klasie sprzętu oczekuję już takich wygód jako standardu.
ETOE Whale Pro wspiera też Chromecast, co jest świetną wiadomością, jeśli często przerzucasz coś z telefonu. Działa zarówno z Androidem, jak i iOS, a dwupasmowe Wi-Fi (2,4 i 5 GHz) zapewnia płynny transfer bez irytujących buforowań. Przyznam, że pod tym względem ten projektor naprawdę trzyma klasę.
Czy warto kupić ETOE Whale Pro?
Gdy na biurku ląduje sprzęt taki jak ETOE Whale Pro, obiecujący kinowe doznania za niecałe dwa tysiące złotych, od razu zapala mi się w głowie lampka – czy to możliwe? Po rozpakowaniu i pierwszym kontakcie moje entuzjastyczne „wow!” szybko miesza się z lekkim „hmm…”.
O ile sam projektor prezentuje się solidnie, to polityka producenta dotycząca akcesoriów woła o pomstę do nieba. Brak baterii do pilota czy kabla HDMI w tej cenie to dla mnie sygnał, że gdzieś próbowano zaoszczędzić, a ja jako klient od razu czuję, że muszę sięgnąć głębiej do kieszeni, zanim w ogóle zacznę zabawę. Czy tak buduje się zaufanie?
Przejdźmy jednak do konkretów, bo to one ostatecznie decydują, czy sprzęt jest wart uwagi. I tutaj ETOE Whale Pro zaczyna odrabiać straty. Obraz? Naprawdę daje radę! Jasność 1500 ANSI lumenów pozwala na komfortowy seans nawet bez pełnego zaciemnienia, a wsparcie dla 4K przy natywnej rozdzielczości Full HD to więcej niż można by oczekiwać. Kolory są żywe, szczegółowość na dobrym poziomie – oglądanie filmów czy seriali to przyjemność.
Do tego dochodzi zaskakująco dobry dźwięk z wbudowanych głośników, który potrafi wypełnić pokój i sprawić, że dodatkowy soundbar nie jest absolutną koniecznością. Certyfikowany Android 11 to kolejny mocny punkt – działa przyzwoicie, daje dostęp do wszystkich kluczowych aplikacji i oszczędza nam kombinowania z zewnętrznymi przystawkami. Tu czapki z głów, bo to naprawdę ułatwia życie.
No dobrze, ale czy te zalety wystarczą, bym z czystym sumieniem polecił ETOE Whale Pro? I tu dochodzimy do sedna. Jeśli szukasz projektora, który „po prostu działa”, oferuje dobrą jakość obrazu i dźwięku bez konieczności doktoratu z konfiguracji, a do tego cenisz sobie legalny dostęp do platform streamingowych – odpowiedź brzmi: tak, warto rozważyć ten model.
To solidny gracz w swojej kategorii cenowej. Musisz jednak być gotów na pewne kompromisy. Te początkowe braki w zestawie, brak regulowanej nóżki (tak, podkładanie książki w 2025 roku wciąż bywa koniecznością!) czy pilot bez podświetlenia to drobnostki, które mogą irytować, zwłaszcza jeśli przesiadasz się z bardziej dopieszczonego sprzętu. To nie jest projektor dla absolutnych purystów czy osób oczekujących najwyższego komfortu obsługi każdego detalu.
Ostatecznie, decyzja o zakupie ETOE Whale Pro to kwestia priorytetów. Jeśli jesteś w stanie przymknąć oko na pewne niedociągnięcia w zamian za naprawdę dobrą jakość audiowizualną i funkcjonalny system smart TV w rozsądnej cenie, prawdopodobnie będziesz zadowolony.
ETOE Whale Pro udowadnia, że dobry obraz i solidny dźwięk nie muszą kosztować fortuny. Jasność robi wrażenie, kolory są naturalne, a autofokus działa jak trzeba. Do tego sensowny dźwięk i Full HD, które nie rozczarowuje – to naprawdę przemyślany sprzęt za rozsądną cenę.
Warto także sprawdzić test ETOE Seal Pro, który jest bardziej kompaktowy, ale przy tym całkiem interesujący i równiez wart uwagi.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny ETOE Whale Pro
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
„Kontrast: 3000:1 (brak danych o wsparciu HDR, ale można dodać, jeśli jest potwierdzone);”
„16 GB ROM”
Eh…