Serial animowany o łowcach demonów trafił na Netflixa i… wystarczyło kilka dni, by Devil May Cry 5 znów zaczął schodzić z cyfrowych półek. Capcom pokazał, że przemyślana strategia „gra + serial” działa – i to lepiej, niż wielu się spodziewało.
W czasach, kiedy każda większa marka szuka nowych odbiorców poza grami, Capcom po raz kolejny udowadnia, że wie, co robi. Ich flagowy tytuł – Devil May Cry 5 – właśnie przekroczył granicę 10 milionów sprzedanych egzemplarzy. To nie tylko świetny wynik, ale też potwierdzenie, że dobrze przygotowany serial animowany może na nowo rozbudzić zainteresowanie nawet kilkuletnią grą.
- Jest pierwszy zwiastun epickiego polskiego serialu na Netflix o potężnej katastrofie
- Jeden z najbardziej kultowych polskich filmów wpadł na Netflix. To TRZEBA znów obejrzeć!
Devil May Cry 5 sprzedaje się jak świeże bułeczki. Netflix zrobił swoje
Premierowy sezon serialu „Devil May Cry” pojawił się na Netflixie 3 kwietnia 2025 roku i bardzo szybko zdobył uwagę widzów. W ciągu pierwszego tygodnia zebrał aż 5,3 miliona wyświetleń, zajmując 4. miejsce w globalnym TOP Netflixa (kategoria „Shows | English”) i utrzymując się w topce przez 7 dni w Japonii.
Devil May Cry 5 to teraz aż 30% całej sprzedaży serii DMC, która w sumie osiągnęła 33 miliony sztuk. To ogromny wynik, jak na tytuł wydany już kilka lat temu.
Widać wyraźnie, że współczesny gracz coraz częściej sięga po gry napędzane streamingową popularnością, podobnie jak miało to miejsce z Cyberpunkiem po premierze „Edgerunnersów” czy The Last of Us po adaptacji HBO.
Oczywiście nie tylko serial odpowiada za ten sukces. Gra regularnie pojawia się w promocjach na wszystkich platformach, a dodatkowo została rozbudowana o nową grywalną postać i usprawnienia fabularne, co czyni ją jeszcze bardziej atrakcyjną nawet dla tych, którzy już raz ją przeszli.
Do tego wszystkiego dochodzi świetna oprawa graficzna (RE ENGINE robi robotę) i rozgrywka, która – nie oszukujmy się – wciąż należy do bardzo efektownych i dynamicznych na rynku.
Widać, że Capcom nie traktuje gier jako pojedynczego produktu, ale jako część większego ekosystemu treści. Strategia „Single Content Multiple Usage” działa i jeśli inne firmy pójdą tym tropem, może się okazać, że to właśnie seriale animowane, a nie zwiastuny, staną się najlepszą reklamą gier.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Dodaj komentarz